Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Gdzie jesteś Kaju Godek, gdzie jesteście kapłani?

25-04-2018 22:21 | Autor: Tadeusz Porębski
Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma – chciałoby się rzec, obserwując trwający w gmachu Sejmu protest rodziców dzieci niepełnosprawnych. Rządzący skonstruowali pułapkę, w którą sami wpadli. I należy się z tego cieszyć.

Otoczka słusznego skądinąd protestu rodziców, wychowujących niepełnosprawne dzieci, staje się wręcz odrażająca. Włączyli się bowiem hejterzy, których w tym przypadku należy utożsamiać z osobami w pełni oddanymi PiS. Ultraprawicowej ekstremie wyraźnie puszczają hamulce. Stanisław Janecki, publicysta tygodnika "Sieci", napisał: "Obserwuję kompletną bezradność kolejnych ministrów i innych VIP-ów w konfrontacji z panią Iwoną Hartwich. Przypominają się początki Andrzeja Leppera, a to oznacza, że rządzący wybrali całkowicie chybioną strategię".

Jaką strategię wybrałby Janecki, gdyby uczyniono go premierem? Łatwo się domyślić. Policja, pałki i oskarżenie protestujących o wywoływanie niepokojów społecznych oraz blokowanie Sejmu. Dalej poszedł Stanisław Pięta, wybitny polityk Zjednoczonej Prawicy. Jego wpis na Twitterze wywołał prawdziwą burzę. Super Express pyta, czy Pięta przypadkiem nie oszalał. Jaki stosunek do protestu rodziców kalekich dzieci ma ten świętoszek głoszący wszem i wobec, że kieruje się naukami Kościoła? Otóż radzi on władzy, by nakazała Straży Marszałkowskiej wyprowadzenie siłą protestujących i przekazanie ich w ręce policji!

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu przyznał rację Peterowi Oberschlickowi, wydawcy austriackiego tygodnika „Profil”, którego dziennikarz nazwał Jörga Haidera, lidera nacjonalistycznej Partii Wolności – idiotą. Trybunał unieważnił tym samym wyroki sądów austriackich, które skazały wydawcę i dziennikarza za zniesławienie. W Strasburgu sędziowie orzekli, że określenie "idiota" jest polemiczne i może być obraźliwe, ale dopuszczalne granice krytyki są szersze wobec polityka występującego jako osoba publiczna niż w przypadku osoby prywatnej. Stanowisko Trybunału jest jasne: w przypadku dziennikarza "Profilu" słowa "idiota" nie można traktować jako osobistego ataku, gdyż dziennikarz wskazał obiektywne racje posłużenia się nim w odpowiedzi na prowokacyjne wystąpienie Haidera. Ponadto użyte ono zostało w toku publicznej dyskusji rozpoczętej przez nacjonalistycznego polityka. Publiczne, karygodne i obraźliwe wystąpienie Pięty uznaję za prowokacyjne, dlatego po jego wygłoszeniu polityk ten jest dla mnie idiotą.

Obłuda Pięty jest tym większa, że protestujący w Sejmie rodzice to osoby kierujące się głoszonymi przez niego ideałami, więc powinny otrzymać od pana posła wsparcie, a nie groźby. Kilka tygodni temu Pięta mówił: "Staram się dochować wierności nauce Kościoła, pamiętać o przykazaniach. Nie ma możliwości, by katolik godził się na zabijanie niewinnych i bezbronnych istot ludzkich. Ani powoływanie się na chorobę, niepełnosprawność, ani okoliczności poczęcia dziecka nie mogą wpływać na złagodzenie stanowiska katolickiego. Nie zabijaj – znaczy nie zabijaj. Dziecko, które może urodzić się chore, powinno mieć szansę na leczenie".

A na godziwe życie już nie? – wypadałoby pana Piętę zapytać...

Generalnie biorąc, nie popieram blokowania budynków użyteczności publicznej, kojarzy się to bowiem z anarchią. Jednak protest rodziców, którzy bohatersko zdecydowali się poświęcić całe swoje życie na wychowywanie dzieci niepełnosprawnych, uważam za słuszny. W żaden inny sposób nie mogliby bowiem zmusić rządzących do zainteresowania się tragicznych losem ich samych, a przede wszystkim dzieci. Tym bardziej, że rządzący dzisiaj państwem, będąc jeszcze w opozycji, obiecywali im szybkie pochylenie się nad tym poważnym problemem społecznym, ale nie dotrzymali słowa. W miałkie gadanie, że "potrzeba czasu, by przygotować stosowną ustawę", nikt dzisiaj nie uwierzy, ponieważ PiS potrafiło uchwalać ustawy w kilkadziesiąt godzin, często nad ranem. Poza tym, kilka dni temu, na progu kampanii samorządowej, premier Mateusz Morawiecki chwalił się, że państwo posiada miliardowe rezerwy będące owocem nadzwyczaj trafionych posunięć obecnego rządu.

W kontekście trwającego protestu, który popiera zdecydowana większość społeczeństwa, należy zapytać: gdzie są hierarchowie Kościoła katolickiego naciskający parlament, by wprowadzono w Polsce całkowity zakaz aborcji, nawet w przypadkach ciężkiego uszkodzenia płodu zwiastującego nieuleczalną chorobę dziecka, bądź nawet jego niechybną śmierć. Gdzie jest czołowa ekstremistka Kaja Godek, która dopuszczalność aborcji w szczególnych przypadkach bezczelnie porównała do "Akcji T4", programu realizowanego przez hitlerowców, a polegającego na eliminacji osób upośledzonych umysłowo. Gdzie jest Pięta i inni działacze tzw. ruchów pro–life? Obłuda tych ludzi może wywoływać skrajne emocje. Z jednej strony zmuszają kobiety do rodzenia dzieci niepełnosprawnych, niekiedy nieuleczalnie chorych. Z drugiej, kiedy takie kobiety potrzebują wsparcia, kryją się w norach jak szczury.

Trzeba przypominać, że rząd ma pieniądze na godziwe wynagradzanie katechetów (bodaj 1,5 miliarda złotych rocznie), choć nieżyjący prymas Józef Glemp zarzekał się swego czasu publicznie, że wprowadzenie w szkołach religii nie będzie kosztować państwa nawet jednej złotówki. Rząd ma pieniądze na wysokie pensje kapelanów, którzy są dosłownie wszędzie, jak również na wysokie emerytury dla nich. Rząd ma pieniądze na nagrody dla swoich ministrów, z których wielu prezentuje tak niski poziom, że nie nadawaliby się nawet do strzyżenia szympansów w miejskim ZOO. Na zapewnienie godziwego życia kalekom i ludziom ciężko chorym, którzy muszą czekać miesiącami, a niekiedy latami na wizytę u lekarza specjalisty, pieniędzy rząd nie ma. Tego rodzaju polityka nie może przynieść sukcesu w kolejnych wyborach parlamentarnych.

Wróć