W poniedziałek 20 marca było jednak zupełnie inaczej. Głównym bohaterem wieczoru był sam Marek Majewski, który zaserwował program autorski, złożony wyłącznie z własnych wierszy i piosenek o bardzo zróżnicowanym charakterze.
Poprzedził go wprawdzie dwoma tekstami Wojciecha Młynarskiego (Ballada o dwóch koniach i Ballada o Dzikim Zachodzie), ale z uwagi na okoliczności, było to w pełni uzasadnione i wręcz konieczne, bo nie sposób było nie uczcić pamięci zmarłego kilka dni wcześniej koryfeusza piosenki. Dodatkowo Marek wzbogacił ów prolog wspomnieniami o swych spotkaniach z Młynarskim, co stało się bardzo osobistą i godną formą pożegnania mistrza i przyjaciela.
Potem nastąpił prawdziwy Majewski Show! Prawie dwugodzinny recital Marka, będący przeglądem jego bogatego dorobku artystycznego. Czego tam nie było! Piosenki liryczne i satyryczne, szanty i bluesy, tłumaczenia piosenek bałkańskich i włoskich (żartobliwie naśladujące włoski oryginał), teksty już historyczne (choćby te z Festiwali Piosenki Prawdziwej), jak i te najbardziej aktualne (porywająca publiczność piosenka o San Escobarze i tchnący optymizmem tekst „Przeczekamy”).
Marek sam zapowiadał swoje piosenki, okazał się przy tym wspaniałym gawędziarzem, zręcznie wplatającym różne anegdoty, żarty i ciekawostki, przypominał historie piosenek i swój udział w zabawach literackich. Dzięki niemu mogliśmy się upewnić, że „na świecie nie ma zimnych kobiet” i dowiedzieć się, „jak się śpiewa po kilku winach o marynarzach, portach i dziewczynach”.
Znam Marka od wielu lat, występowałem z nim wspólnie w programach kabaretowych ponad sto razy (samych Giełd Satyry Politycznej było prawie 80), widywałem go wielokrotnie na koncertach i w programach telewizyjnych, słuchałem płyt i audycji radiowych, wydawało mi się, że znam doskonale wszystkie jego utwory i estradowe tricki, a jednak potrafił mnie zaskoczyć.
Towarzyszyli Markowi wytrawni muzycy: występujący regularnie z Nohavicą Robert Kuśmierski (akordeon, pianino) i Marcin Fidos (kontrabas).
Marek podbił publiczność, o czym świadczą niekończące się bisy. Sądzę, że w pełni udało mu się wyjaśnić (pozwólcie, że zacytuję słowa jego piosenki), „czym różni się sztuka od rzemiosła”.
Kolejne spotkanie z gośćmi Marka Majewskiego w kwietniu.