Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Południowy będzie jak trza!

18-10-2017 21:15 | Autor: Tadeusz Porębski
Na działce u zbiegu ulic Pileckiego i Gandhi robota wre. Za dwa lata wyczekiwany przez mieszkańców Szpital Południowy ma otworzyć podwoje. Będzie to kompleks medyczny składający się z trzech części – istniejących już Centrum Onkologii, Instytutu Hematologii i Transfuzjologii oraz czterokondygnacyjnego Szpitala Południowego z około 300 łóżkami. W sumie w szpitalu znajdzie się dziewięć oddziałów, w tym m. in. interna, kardiologia, ginekologia, położniczy z odcinkiem neonatologii, ortopedia, chirurgia oraz oddziały ratunkowy (SOR) i geriatryczny.

Jak to w Polsce bywa, zamiast cieszyć się z tak pożądanej przez mieszkańców inwestycji, toczymy spór, czy w szpitalu nie powinien powstać także oddział pediatryczny. Zwolennicy takiego rozwiązania coraz mocniej protestują, twierdząc, że brak pediatrii w szpitalu zlokalizowanym w tak młodej dzielnicy jak Ursynów jest skandalicznym zaniedbaniem, które należy niezwłocznie naprawić. Nawiasem mówiąc, Ursynów wcale nie jest aż tak młodą dzielnicą jak się utarło. Może kiedyś, 40 lat temu, faktycznie tak było. Dziś tylko niecałe 23 proc. populacji Ursynowa stanowią mieszkańcy do 18 roku życia. Część północna i duży obszar centralnej części dzielnicy do ul. Przy Bażantarni zabudowany jest "wielką płytą", którą w lwiej części zamieszkują osoby w wieku, nazwałbym to – słusznym.

Zachodziłem w głowę, czemu decydenci z miasta nie zaplanowali w nowo budowanym szpitalu oddziału pediatrycznego. Głupota, brak wyobraźni, a może po prostu zła wola? Jakoś nie chciało mi się w to wierzyć, wszak dzieci są naszym największym skarbem. Coś musiało być na rzeczy, jakiś ważny powód tego karygodnego – zdaniem grupy młodych ursynowian – zaniechania. Wystarczyło kilkanaście telefonów i dwa pisma sformułowane w trybie ustawy Prawo Prasowe, by poznać przyczynę.

Pediatria nie została usytuowana w ursynowskim szpitalu bynajmniej nie z powodu głupoty czy braku wyobraźni. Wprost przeciwnie, wyobraźnia odegrała tu ważną rolę. Z pisma otrzymanego z NFZ wynika bowiem, że świadczenia szpitalnej opieki zdrowotnej dla dzieci udzielane są w 9 podmiotach leczniczych zlokalizowanych w samej Warszawie i w dwóch szpitalach zlokalizowanych tuż za granicami miasta – północną (Dziekanów Leśny) i południową (Piaseczno). W stolicy są to Centralny Szpital Kliniczny MSW, Instytut Centrum Zdrowia Dziecka, Instytut Matki i Dziecka, nowo otwarty Dziecięcy Szpital Kliniczny przy Żwirki i Wigury 63A, Szpital Bielański, Szpital Dziecięcy przy Niekłańskiej, Szpital im. Świętej Rodziny przy Madalińskiego 25, Warszawski Szpital dla Dzieci przy Kopernika 43 oraz WIM przy Szaserów 128. NFZ donosi, że "analizując obecny stan szpitalnej bazy pediatrycznej w Warszawie należy stwierdzić, iż na obszarze Warszawy skoncentrowane są szpitale, kliniki oraz instytuty dysponujące potencjałem zdolnym do pełnego zabezpieczenia potrzeb mieszkańców nie tylko samego miasta, ale również innych regionów Polski, na świadczenia pediatryczne. W ocenie NFZ nowe inwestycje w tym obszarze obarczone są ryzykiem ich niewykorzystania".

Czy NFZ ściemnia, czy może po prostu opiera się na konkretnych danych i ma rację? Młodzi rodzice z Ursynowa i okolic opowiedzą się zdecydowanie za pierwszym członem mojego pytania. Do mnie natomiast informacje uzyskane z NFZ jak najbardziej przemawiają. Twierdzę, że w naszym mieście na co jak na co, ale na niedostatek placówek wyspecjalizowanych w leczeniu szpitalnym dzieci nie można narzekać. Dodatkowo, w przekonaniu o dostępie warszawskiej dziatwy do hospitalizacji utwierdza mnie kolejna informacja: "Na dzień 15 października 2017 r. w szpitalach dziecięcych czas oczekiwania: przypadki pilne – 0 dni, przypadki stabilne – 0 dni". Nie mówimy tu o badaniach kontrolnych, których terminy faktycznie są odległe. Ta niedogodność dotyczy jednak wszystkich Polaków, nie tylko dzieci. Na wizytę w poradni u kardiologa dorośli czekają niekiedy nawet rok. Mówimy wyłącznie o szerokim dostępie dzieci do LECZENIA SZPITALNEGO. Wymieniona wyżej liczba wyspecjalizowanych szpitali i instytutów jest tego potwierdzeniem.

Prawdziwym problemem jest natomiast brak specjalistów. Z aktualnych danych Izby Lekarskiej wynika, że Mazowsze ma zaledwie 1107 pediatrów z drugim stopniem specjalizacji, z czego aż 814 to osoby w wieku 51–60 lat. Jeszcze gorzej jest z pediatrami posiadającymi pierwszy stopień specjalizacji – na Mazowszu (zatem nie tylko w Warszawie) jest ich 1160, w tym 766 w wieku powyżej 61 roku życia. Na tym obszarze dzieje się bardzo źle i priorytetem ministra Konstantego Radziwiłła powinno być szersze otwarcie się uczelni medycznych na pediatrię, bo inaczej za kilka lat nasze dzieci zostaną pozbawione specjalistycznej opieki medycznej.

Z pediatrią jest źle, ale z geriatrią wprost tragicznie. Mazowsze (85 miast, 42 powiaty, 314 gmin i ponad 9000 wsi, łącznie prawie 5,2 mln osób) dysponuje... czterema oddziałami geriatrycznymi. Szpital Wolski ma 36 łóżek, Instytut Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji przy Spartańskiej 25 łóżek, szpital przy Lindleya 10 łóżek oraz Szpital im. Orłowskiego przy Czerniakowskiej 10 łóżek. Daje to 81 łóżek szpitalnych w ponad 5-milionowej aglomeracji! To wstyd dla każdego polskiego ministra zdrowia urzędującego po 1989 r. W tej sytuacji uważam koncepcję urządzenia w Szpitalu Południowym oddziału geriatrycznego za wyjątkowo trafioną. Młodzi, jak to młodzi, zapominają, że się starzejemy. W Warszawie jest już ponad 100 tys. osób powyżej osiemdziesiątego roku życia. Według WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) opieką geriatryczną państwo powinno otaczać już te osoby, które ukończyły 60. lat. To nie tylko łagodzenie schorzeń, to przede wszystkim zapobieganie pewnym procesom oraz pomoc w zachowaniu zdolności do samodzielnego funkcjonowania w społeczeństwie.   

W przypadku Szpitala Południowego nie ma zastosowania pojęcie "geriatria w zamian za pediatrię". Oddział geriatryczny ma powstać nie w miejsce pediatrii, która w ogóle nie była w tej placówce planowana z powodów jak wyżej, lecz w wyniku znacznego powiększenia interny. Taki manewr dał miejsce nie tylko dla geriatrii, ale również dla neurologii połączonej z rehabilitacją neurologiczną, co znacznie odciąży oblężony przez pacjentów jedyny w mieście wyspecjalizowany Instytut Psychoneurologiczny przy Sobieskiego. Dzięki znaczącemu poszerzeniu interny w Szpitalu Południowym specjalistyczną i co ważne – szybką pomoc medyczną otrzyma zwiększająca się z roku na rok liczba pacjentów dotkniętych udarami, które wymagają błyskawicznej reakcji lekarzy. Należy pamiętać, że ofiarami udarów coraz częściej padają ludzie młodzi. 

To samo tyczy zawałów, więc może tylko cieszyć fakt, że dzięki negocjacjom z NFZ udało się poszerzyć także oddział kardiologii i stworzyć osobny oddział rehabilitacji kardiologicznej. W pierwotnych planach kardiologia miała liczyć... 15 łóżek, po korekcie ma ich być kilkadziesiąt. Ktoś wreszcie przypomniał sobie, że w medycynie funkcjonuje pojęcie "złota godzina", czyli ratująca życie pomoc udzielana zawałowcom oraz pacjentom  dotkniętym udarem w nieprzekraczalnym czasie do 60 minut. Każdego roku w Polsce zawał serca dotyka około 100 tys. osób, co równa się liczbie mieszkańców sporej wielkości miasta. Dla 35 tys. pacjentów zawał kończy się zgonem. Zawały serca odpowiadają aż za 48 proc. zgonów, podczas gdy choroby nowotworowe za 23 proc. Często wydaje nam się, że zawał przydarza się tylko ludziom starym. Pomyłka. Statystyki wskazują, że aż 50 proc. zgonów z tego powodu dotyczy osób w wieku produkcyjnym. To materiał do przemyślenia dla tych, którzy widzą jedynie to, że w Szpitalu Południowym nie będzie pediatrii. Dobrych stron takiego rozwiązania nie przyjmują do wiadomości.

W odróżnieniu od "protestantów" oraz domorosłych publicystów piszących pod z góry obraną tezę zadałem sobie wiele trudu, by zgromadzić stosowne dane poparte faktami. Starałem się objąć nabrzmiewający problem szerokim i maksymalnie obiektywnym spojrzeniem. Ułatwieniem było to, że choć mieszkam za ursynowską miedzą, ani ja, ani moja rodzina nie planujemy korzystać z usług Szpitala Południowego. Naszą lecznicą jest i do końca pozostanie znakomity WIM przy ulicy Szaserów. Ujmując rzecz krótko: boleję, że w SP nie będzie pediatrii, ale jednocześnie nie zamierzam krytykować w czambuł takiego rozwiązania, ponieważ ma ono także bardzo dobre strony. Jeśli do wymienionych wyżej usług dodać poszerzony SOR (ile tych poszerzeń w stosunku do planów pierwotnych!) z lądowiskiem dla helikopterów, doskonale wyposażonymi gabinetami diagnostyczno – zabiegowymi i wywalczonym po ciężkim boju rezonansem magnetycznym, jak również endoskopię układu pokarmowego z wysoko specjalistycznymi usługami, której w pierwotnych planach nie było, to można założyć, że Ursynów będzie mógł szczycić się posiadaniem jednego z najlepszych i najnowocześniejszych szpitali w tej części Europy. I to by było na tyle.

Wróć