Punkt ten wybrany został przez Polaków nie przypadkowo, albowiem w zasięgu ognia baterii zlokalizowanych w lasku znajdowało się połączenie starego traktu moskiewskiego z wybudowaną nieco wcześniej (1823 r.) szosą do Terespola (Brześcia). Śladami dawnego traktu moskiewskiego są m. in. obecne ulice: Pabianicka i Korkowa, będące fragmentem pradawnej drogi przez Węgrów na wschód. Wybudowana w czasach Królestwa Kongresowego szosa do Terespola była drogą wytyczoną i zaprojektowaną przez inżynierów, a zrealizowaną zgodnie z najnowszymi wówczas trendami w budownictwie drogowym. Droga ta na odcinku od Wawra do Pragi zbudowana była w dużej części na groblach i nasypach przecinających podmokłe tereny tej części Grochowa, co czyniło z niej kluczowy element teatru zmagań.
Pod koniec lutego 1831 r. wojska rosyjskie posuwały się w kierunku Pragi dwiema kolumnami; starym traktem moskiewskim oraz szosą terespolską, czyli obecną ulicą Płowiecką. Połączeniu sił rosyjskich przeszkadzały polskie oddziały i baterie rozmieszczone w olszynce opodal miejsca, gdzie trakty te się łączyły, tj. w pobliżu, gdzie ulica Podolska dochodzi do ulicy Grochowskiej. Wejście połączonych sił rosyjskich i rosyjskiej artylerii na wspólny odcinek traktów, tj. na obecną ulicę Grochowską umożliwiłoby im szybkie dotarcie do szańców Pragi, które w tym czasie nie były jeszcze ukończone.
Fakt ten pozwala przyjąć założenie, iż obrona Pragi mogłaby być bardzo krótka, a więc powtórzyłby się w jakimś stopniu wariant z czasów powstania kościuszkowskiego, gdy szybkie i zdecydowane uderzenie wojsk Suworowa doprowadziło do rzezi Pragi, poddania Warszawy i upadku całego zrywu. Patrząc w ten sposób, można stwierdzić, iż obrona pozycji w Olszynce Grochowskiej była w rzeczywistości walką o niepodległość Polski. Z tego punktu widzenia Olszynkę Grochowską bez żadnej przesady można przyrównać do greckich Termopil. Uporczywa obrona Olszynki pochłonęła życie ponad siedmiu tysięcy Polaków oraz dziewięciu tysięcy Rosjan. Wojska Iwana Dybicza (w rzeczywistości będącego na rosyjskiej służbie grafa Hansa Karla Friedricha von Diebitscha), chociaż zajęły pole bitwy, nie były jednak w stanie skutecznie zaatakować Pragi. Po krótkiej wymianie ognia wycofały się spod miasta. Krew przelana pod Olszynką Grochowską uratowała wówczas Warszawę.
Zajęcie pola bitwy przez Rosjan spowodowało, że nie było możliwości pochowania pewnej liczby poległych Polaków, szczególnie tych, którzy znaleźli śmierć w bagnach Grochowa. Po zdławieniu powstania Rosjanie utworzyli cmentarz dla swoich przy ul. Grochowskiej, a w pobliżu – przy obecnej ulicy Terespolskiej – wybudowali monumentalny pomnik na chwałę rosyjskiego oręża. Ulicę, gdzie stanął pomnik nazwali Pomnikową. Celem dowartościowania tego miejsca, po sąsiedzku wznieśli kompleks budynków Instytutu Weterynarii, jednego z najbardziej prestiżowych w całym Cesarstwie. Obecnie do dawnej Pomnikowej przylega ratusz dzielnicy Praga Południe m. st. Warszawy.
W okresie do 1915 r. jakiekolwiek uczczenie polskich poległych nie wchodziło w rachubę. Pole bitwy znajdowało się z dala od miejskiej zabudowy, w terenie podmokłym, a od 1883 r. w pasie fortecznym twierdzy „Warszawa”. Dopiero w 1916 r., staraniem Towarzystwa Przyjaciół Grochowa, ówczesne niemieckie władze okupacyjne wyraziły zgodę na upamiętnienie miejsca bitwy i wielką manifestację ludności Warszawy.
W „Dzienniku Zarządu m. st. Warszawy” nr 71 z 27 lipca 1920 r. znalazłem następującą informację: „ Podczas budowy kanału obwodowego na terenie pamiętnej bitwy pod Grochowem w dn. 25 lutego 1831 r. kopacze znajdują w znacznej ilości kości poległych bohaterów, rozsypane na pobojowisku. Celem zabezpieczenia tych szczątków przed poniewierką i celem upamiętnienia miejsca bitwy dla przyszłych pokoleń, wydział kultury Magistratu m. st. Warszawy wystąpił z projektem, aby założyć tu pamiątkową aleję, wysadzoną poczwórnym szpalerem olch, pośrodku zaś alei wznieść wspólny grobowiec, gdzieby spoczęły kości bohaterów. (…)”.
Warto zauważyć, że tekst ukazał się w bardzo niesprzyjającym czasie, tuż przed dotarciem bolszewickich wojsk na przedpola Pragi. W dwudziestoleciu międzywojennym zdołano wybudować skromny grobowiec, wytyczono także aleję Olszynki Grochowskiej, ale bez zapowiadanych czterech szpalerów olch. W 105. rocznicę zorganizowano wielką manifestację z udziałem najwyższych władz, a przy obecnym Placu Szembeka rozpoczęto wznoszenie kościola-pomnika bitwy grochowskiej. Urbaniści wytyczyli siatkę ulic na Grochowie, a miasto nadało im nazwy związane z Powstaniem Listopadowym. W roku budżetowym 1937/38 prezydent Stefan Starzyński nabył na rzecz miasta 85 hektarów nieużytków na terenie Olszynki Grochowskiej. Obszar ten w latach 50. XX w. został zalesiony, a następnie uznany za rezerwat przyrody.
W Polsce Ludowej historia walk z Rosjanami należała do tematów, o których należało mówić jak najmniej. Grobowiec w Olszynce Grochowskiej, który znajdował się w trudno dostępnym miejscu (brak komunikacji), na skraju zabudowy substandardowego osiedla, był miejscem do którego z trudem trafiali nawet przewodnicy PTTK. Taka sytuacja wyjątkowo odpowiadała komunistycznej władzy. Miejsce pozostałoby nieznane, gdyby nie upór księdza Wacława Karłowicza i niewielkiego grona pobliskich mieszkańców, którzy wbrew stanowisku władz organizowali przy grobowcu patriotyczne uroczystości, z roku na rok coraz liczniejsze. Niewątpliwie jednym z najbardziej aktywnych organizatorów był śp. Stefan Melak, który zginął w tragicznej katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.
Okazuje się jednak, iż szacunek do historii podlega wśród naszych rodaków pewnej modzie i często – niestety – służy doraźnym celom politycznym. Po 1989 roku w Warszawie historycznym motywem przewodnim było Powstanie Warszawskie, które zdominowało wszystkie inne wydarzenia w życiu nie tylko naszego miasta, ale całej Polski. Nie umniejszając w jakimkolwiek stopniu bohaterstwa warszawskich powstańców – moim zdaniem – należy pamiętać także o ich poprzednikach, bardzo często ich biologicznych przodkach, Tamci żołnierze Powstania Listopadowego walczyli nie tylko o Warszawę, ale o niepodległą i niepodzielną Rzeczpospolitą. Jak greccy herosi pod Termopilami stawili czoła armii, która niespełna dwie dekady wcześniej pobiła Napoleona i swoje namioty rozbiła na Polach Elizejskich w Paryżu, a carscy kozacy poili konie w Sekwanie.
W 2030 r. minie 200. rocznica Powstania Listopadowego. Uważam, iż należy już obecnie przygotować plan obchodów tej rocznicy. Moim zdaniem – plan powinien sprowadzać się głównie do uporządkowania i upamiętnienia najważniejszych miejsc w Warszawie, związanych z tamtymi wydarzeniami. Te miejsca to przede wszystkim: plac przed Arsenałem przy ul. Długiej, grobowiec w Olszynce Grochowskiej, Reduta Ordona na Ochocie oraz Reduta Sowińskiego na Woli. Wszystkie te miejsca wymagają pamięci potomnych, ale także pewnego wysiłku celem zachowania w pamięci Narodu. Listopadowi powstańcy zasłużyli na to, aby także o nich pamięć nie zaginęła!