W ich państwie życie poddanych nie miało i nadal nie ma żadnej wartości. Wystarczy wspomnieć, że według wyliczeń Borysa Sokołowa ("Prawda i mity Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945", Wyd. Wingert, Kraków 2013, s. 312-313), w okresie I wojny światowej zginęło 2 mln Rosjan; w wyniku wojny domowej w latach 1917-1922 prawie 6 mln; zaś straty ludności spowodowane głodem i kolektywizacją w latach 1930-1933, m.in. na Ukrainie, wyniosły aż 8 mln. W wojnie 1941 – 1945 ZSRR stracił łącznie 43,3 mln obywateli. Sokołow wyliczył, że „ogółem straty ludności Rosji i ZSRR w następstwie wojen, prześladowań, głodu i katastrof demograficznych w latach 1904-1996 wyniosły 61.579.200 osób”.
W Rosji, później w ZSRR, a obecnie w Federacji Rosyjskiej, życie człowieka nie miało i nie ma znaczenia. W Armii Czerwonej stosowano okrutną taktykę walki. Polegała ona na wysyłaniu do szturmu piechoty, za którą podążali żołnierze wojsk wewnętrznych, których zadaniem było zabijanie każdego, kto się zatrzymał, lub niezbyt energicznie atakował wroga. Ci w pierwszym szeregu nie mieli wyboru. Okazuje się, że w słynnej bitwie o Stalingrad, radzieckie oddziały wojsk wewnętrznych rozstrzelały nie mniej niż 10 tys. żołnierzy Armii Czerwonej. W swojej książce Sokołow przytacza słowa niejakiego Wiktora Asfajewa, który miał powiedzieć: „Nie mieliśmy pojęcia, jak prowadzić walkę, topiliśmy faszystów w naszej krwi, zasypywaliśmy ich trupami naszych żołnierzy” (s. 302). Rosja od początków swoich dziejów podbijała tereny sąsiadów. W wyniku konsekwentnej realizacji takiej polityki, Moskwa – jedno tylko z licznych ruskich księstw, stała się największym terytorialnie państwem świata. W tym miejscu warto przypomnieć, że kijowski mnich Nestor w swojej kronice „Powieść minionych lat” zanotował pod datą 981 r.: „Poszedł Włodzimierz ku Lachom i zajął grody ich Przemyśl, Czerwień i inne grody, które są i do dziś dnia pod Rusią”. Tak zaczęły się nasze kontakty z Rusią.
Kilku średniowiecznych władców Moskwy przyłączało do swego państwa kolejne sąsiednie tereny. Szczególnym talentem i okrucieństwem wykazał się w tym dziele Iwan IV Groźny (1530-1584), pierwszy władca Moskwy, który użył tytułu „car”, co jest konsekwencją przyjęcia idei mnicha Filoteusza: "Moskwa Trzecim Rzymem, z bizantyjskim cesarzem i z symbolami władzy, m.in. dwugłowym czarnym Orłem". Iwan Groźny znacznie rozszerzył swoje władztwo zdobywając w 1563 r. Połock, gdzie rozkazał utopić w Dźwinie wszystkich tamtejszych Żydów. Dwa lata później wprowadził opriczninę, czyli policję, odpowiedzialną za liczne masakry ludności i rabunki. Zlikwidował ją w 1572 r. widząc, że wymknęła mu się spod kontroli. Rezultatem działania opriczniny była śmierć około 100 tys. ludzi. Iwan Groźny prowadził liczne wojny z Litwą, a później także z Polską, dążąc do opanowania południowego wybrzeża Bałtyku. Na tej drodze główną przeszkodą był republikański Nowogród Wielki, uznany przez cara za zdrajcę. Profesor Władysław A. Serczyk ("Iwan IV Groźny", Wyd. Ossolineum 2004, s. 85,) napisał m. in.: „W grudniu 1569 r. car wyruszył ze Słobody Aleksandrowskiej na wyprawę przeciw buntownikom. Po drodze uderzył na Twer pustosząc miasto i wyrzynając jego mieszkańców (…) Po Twerze przyszła kolej na Nowogród. Nie czekano długo na cara. Nadciągnął 6 stycznia 1570 r. (…). Władca zatrzymał się w odległości dwóch wiorst od miasta i 7 stycznia rozpoczął sądy nad zakonnikami zaaresztowanymi i przywiezionymi z okolicy (…). Na rozkaz cara wszystkich zakonników zatłuczono kijami na śmierć, a prawie półtora tysiąca trupów rozwieziono do macierzystych klasztorów. Po nabożeństwie w cerkwi Św. Zofii i uroczystym obiedzie wydanym na jego cześć przystąpił do sądzenia: „Więźniów torturowano, przypalano ogniem, oblewano specjalnie spreparowanym płynem i podpalano, a następnie wiązano za ręce i nogi przyczepiano do sań i wleczono do mostu, skąd zrzucano do przerębli w rzece. Niemowlęta przywiązywano do matek i także wrzucano do wody. Pośrodku rzeki uwijały się liczne łodzie obsadzone przez strzelców czuwających nad tym, by nikt nie zdołał się uratować (…) Mijały godziny, potem dnie i tygodnie. Car srożył się przez miesiąc (…).
Trudno dzisiaj ustalić liczbę pomordowanych. Ostrożne szacunki pozwalają przypuszczać, że w wyniku krwawej pacyfikacji Nowogrodu zginęło 25-40 tys. ludzi. Alain Besançon ("Święta Ruś", Wyd. Teologia Polityczna, Warszawa 2015, s. 44.) opisując postawę Rosjan w czasach Iwana Groźnego stwierdził, że uważali oni, iż „car-kat jest karą za grzechy ludu, który winien być mu całkowicie, pokornie posłuszny i znosić cierpienia w milczeniu”. W czasach Iwana IV Groźnego dojrzewała doktryna „Świętej Rusi” oraz dogmat o nienaruszalności „świętych granic Rusi”. Od tego czasu wszystko, co znalazło się w granicach Rosji, a później Związku Radzieckiego, należało do „Świętej Rusi” – niezależnie od panującego ustroju. Można założyć, iż echem tej idei jest najazd Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. Należy jednak pamiętać, że to Rzeczpospolita była przez wieki głównym celem ekspansji Kremla. Mikołaj Karamzin (1766-1826), wybitny i ceniony historyk rosyjski, autor "Historii państwa rosyjskiego", bodajże jako pierwszy tak jednoznacznie postawił kwestię rywalizacji Polski i Rosji na obszarach dawnej Rusi Kijowskiej: "Albo-albo, bo nie ma miejsca w jednym imperium dla dwóch silnych elit politycznych o różnych celach i różnych podstawach historyczno-kulturowej tożsamości. Zatriumfują ostatecznie albo Polacy, albo Rosjanie”. W innym miejscu: „Siłą wzięliśmy Polskę i naszym prawem siły jest ją utrzymać …”. Car Mikołaj I: „Wszędzie tam, gdzie została rozwinięta flaga rosyjska, nie wolno jej już nigdy zwinąć, nie wolno jej już nigdy cofnąć” (A. Nowak, "Polska i Rosja", Wyd. Biały Kruk, Kraków 2022, s. 226). W okresie powstania styczniowego Michaił Katkow – redaktor „Moskowskich Wiedomosti” pisał: „Albo polski spisek zniszczy Rosję, albo Rosja zabije w końcu polskiego wampira”.
Aleksander Dugin, główny ideolog putinowskiej Rosji: „Szczególną misją powierzoną Rosji jest obrona porządku społecznego zgodnego z Bożą wolą oraz głoszenie i rozprzestrzenianie autentycznych wartości i wzorców postępowania„ (M. Składanowski, "Cywilizacja rosyjska według Aleksandra Dugina". Wyd. Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 2019, s. 123). I dalej: „Żadne okrucieństwa, ofiary czy zniszczenia będące nieuniknioną konsekwencją wojny, nie mogą zmienić jej pozytywnego charakteru, jeśli – oczywiście – jest to wojna prowadzona w celu odbudowy wielkiego świętego imperium rosyjskiego” (s. 165). Zdaniem Dugina „wojna jest trwale wszczepiona w rosyjską historię i stanowi konieczność, a nawet zadanie Rosji” (s. 129). Poniżej przytaczam opinie kilku wybitnych osób o Rosji i jej nienasyconej żądzy podbojów. Charakterystyczne dla obrazu Rosji jest stwierdzenie wybitnego brytyjskiego polityka, m.in. premiera, lorda Palmerstona: „Od zawsze polityka i zasada działania rosyjskiego rządu polegała na poszerzaniu granic kraju, gdy tylko apatia i bojaźliwość sąsiednich krajów na to pozwalały. Po czym zwykle następowała przerwa w działaniach i nierzadko cofnięcie się, kiedy nastąpił zdecydowany sprzeciw, a następnie oczekiwanie na kolejną sprzyjającą okazję, by dopaść upatrzoną ofiarę” (Boyd Douglas, "Ekspansja Kremla. Historia podbijania świata", Wydawnictwo RM, Warszawa 2014, s. 379).
Marcel van Herpen, współczesny pisarz polityczny: „Dla państwa rosyjskiego kolonizowanie sąsiednich terytoriów i podporządkowywanie sobie sąsiednich ludów zawsze miała charakter ciągłego procesu. Można by wręcz powiedzieć, że proces ten wpisany jest w rosyjskie DNA” (Van Herpen Marcel H., "Wojny Putina. Czeczenia, Gruzja, Ukraina", Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 14). Historyk i politolog Alain Besançon: "Ekspansję Rosji uważa się za coś naturalnego, oczywistego. Nie jest podbojem, lecz zjednoczeniem. Zjednoczeniem ziem ruskich, następnie prawosławnych, w końcu innych ziem, których naturalnym przeznaczeniem była przynależność do cesarstwa” (Besançon Alain, "Święta Ruś", Wyd. Teologia Polityczna, Warszawa 2015, s. 50). W ocenie Siergieja Witte (1849-1915), wybitnego rosyjskiego polityka przełomu XIX i XX w., m.in. ministra finansów w latach 1892-1903 i premiera w latach 1905-1906: „Co stworzyło Cesarstwo Rosyjskie, zamieniając moskiewską pół azjatycką monarchię w najbardziej wpływowe, najbardziej dominujące, wielkie europejskie mocarstwo? Tylko siła bagnetu armii... Cesarstwo Rosyjskie w istocie było imperium wojennym i niczym szczególnym się nie wyróżniało w oczach cudzoziemców”. W innym miejscu napisał: „U nas w Rosji w wyższych sferach utrzymuje się namiętność do podbojów, czy raczej zagarniania tego, co zdaniem rządu jest źle pilnowane” (Witte Siergiej, "Wspomnienia", Wyd. Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, Warszawa 2017, s. 267, 310 i 193).
Astolphe Louis Léonor markiz de Custine, który zwiedzał Rosję w 1839 r. zawarł w liście napisanym w Peterhofie 23 lipca 1839 r. następującą opinię: „Jedynym zadośćuczynieniem za nieszczęście jakim jest narodzić się w tym kraju są pełne pychy nadzieje i sny o potędze”. Nieco dalej dodał: „Powstaje tutaj pytanie zasadnicze: czy żądza podbojów, ukryty sens dziejów Rosji jest jedynie ułudą, która krócej bądź dłużej manić będzie jej nieokrzesane ludy, czy też owo marzenie może się kiedyś ziścić?” (De Custine Astolphe Louis Léonor, "Listy z Rosji", wydanie II, Wydawnictwo ANEKS-Londyn, KRĄG-Warszawa, 1988, s. 115). Natomiast Neill S. Brown, poseł USA w Rosji, napisał w depeszy z 28 stycznia 1852 r.: „Wśród Rosjan panuje dziwny przesąd mówiący, że ich przeznaczeniem jest władać światem” (Boyd Douglas, "Ekspansja Kremla. Historia podbijania świata", Wydawnictwo RM, Warszawa 2014, s. 31).
Nasz słynny rodak Zygmunt Krasiński sporządził w 1854 r. memoriał dla cesarza Napoleona III, w którym następująco scharakteryzował Rosjan: „Rosjanie to są potępieńcy tego świata i jak potępieńcy mają tylko jedną pociechę - swoją pychę. W skrytości serca oni przyznają swoją głęboką degradację, ale nie mają ani dość rozumu, ani dość godności ludzkiej, by jej położyć kres. Wolą wynosić ją do rzędu jakiegoś ideału niewolnictwa, a roszczą sobie i marzą, że prędzej czy później cały świat poddany będzie tej niewoli, tak jak oni. Stąd u nich ten namiętny popęd podbojów; on jeden pozwala im zapomnieć o własnych mękach, bo daje im nadzieję ucisku i cierpienia drugich”. Nieco dalej dodał: „Niech się nikt nie spodziewa, że wyrzeknie się jej kiedy ten rząd, czy ten lud; nie wyrzekną się, bo to jest razem i forma ich bytu, i racja ich bytu”. Krasiński zauważył także, że: „jeżeli Rosja ma przestać być plagą gotową zawsze spaść na Kościół, na cywilizację, na świat, to jest na to tylko jeden sposób: doprowadzić ją do zupełnej niemocy. Wszelki pokój zawarty przed tym ostatecznym rezultatem pogorszy tylko sytuację i popchnie nieprzyjaciela do nowych i straszniejszych wysileń. Upokorzony, ze zdartą maską, ale nie osłabiony, chwyci się on innej broni... ( Krasiński Zygmunt, "Rosja", PIW, Warszawa 2023, s. 236.).
Mikołaj I w liście do Fryderyka Wilhelma IV pisał m.in. o roli swego wojska: „Zadaniem tej armii jest obrona nienaruszalności naszych granic i pokrzyżowanie planów wszelkiego rodzaju nędzników i szaleńców, którzy marzą o wskrzeszeniu Polski innej niż ta, którą oręż rosyjski tak chlubnie zdobył dla cesarstwa. Nie tknę palcem nikogo, ale biada temu, kto ośmieli się nas ruszyć”. (Serczyk Władysław Andrzej, "Poczet władców Rosji", Wyd. „Puls”, Londyn 1992, s. 194). Prezydent Wołodymyr Zełenski podczas wizyty w Warszawie 15 stycznia 2025 r. zapytany został przez dziennikarzy, co będzie jak Rosja wygra wojnę z Ukrainą, odpowiedział: „Ruscy pójdą dalej”. Przytoczone cytaty dają wiele do myślenia. Trudno przesądzić, czy są trafne. Warto jednak o nich pamiętać, a także pamiętać o ponadczasowej prawdzie: „Wszystkie dotychczasowe imperia miały swój kres”. Niestety, chyba tylko to stwierdzenie jest dzisiaj dla Polski i Europy optymistyczne.
Fot. wikipedia