Rzeczywiście, to była groteska i kolejny strzał w kolano, który prokuruje sobie rząd Donalda Tuska. Oby był to strzał tylko w kolano, a nie w skroń. Sprezentowano bowiem opozycji argument, który będzie używany jeszcze przez wiele lat. Z dobrym skutkiem – to pewne, bo nawet komunistyczna bezpieka nie porywała się na tak desperacki krok, jak wejście siłą do katolickiej świątyni.
Nasuwa się pytanie, czy premier rządu panuje nad sytuacją? Czy winni dopuszczenia do takiego blamażu organów ścigania w demokratycznym państwie zostaną ujawnieni i poniosą konsekwencje polityczne? Priorytety, które wyznaczył sobie Adam Bodnar – minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednym – zaczynają mnie poważnie niepokoić, ponieważ przywrócenie porządku prawnego w państwie zaczyna się mieszać, a ostatnio nawet przegrywać, z rozliczeniami i rewanżyzmem. „Zamiast systemowych rozwiązań (minister) funduje wątpliwy konstytucyjnie rewanżyzm” – ostrzegają profesorowie Maciej Gutowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i Piotr Kardas z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Znaczy, nie tylko ja dostrzegam, że minister sprawiedliwości zbacza z właściwej drogi. Rozliczenia jak najbardziej, ale nie powinien to być dla obecnej władzy priorytet. Postawienie pana Marcina Romanowskiego przed sądem nie jest kwestią „być albo nie być” dla Polski i Polaków. Wiadomo o co chodzi. W najwyższych kręgach PiS i satelitów zapanował paniczny strach, że w więzieniu Romanowski złamie się i zacznie sypać. A jego wiedza jest przebogata. Natomiast Bodnar i jego ludzie chcą za wszelką cenę i wszelkimi dostępnymi metodami wiedzę tę posiąść, by używaną obecnie amunicję do rozstrzeliwania opozycji uzupełnić pociskami dum-dum.
Kto wydał nakaz przeszukania klasztoru? Czemu zgodził się na to prokurator generalny – minister sprawiedliwości? Ciekawe, czy premier rządu z bojaźni przed rozpadem koalicji będzie obchodził się ze swoimi ministrami jak z jajkiem. Jeśli tak, koalicja być może przetrwa do końca kadencji, ale kolejne wybory będą loterią. Bardzo prawdopodobne, że PiS wróci, bo w sondażach wcale mu nie spada, a partia ta znana jest z tego, że po wzięciu władzy nie bierze jeńców. Sondaże jasno pokazują, że etap, w którym wyborców satysfakcjonowało rozliczanie rządów PiS, dobiegł końca. Dziś społeczeństwo oczekuje przede wszystkim realizacji wyborczych obietnic (57 proc.) i poprawienia stosunków z UE (37 proc.), natomiast rozliczenie działaczy PiS znalazło się dopiero na siódmym miejscu z wynikiem 22 proc. Ważne kwestie, na które wskazali respondenci, to wzmocnienie bezpieczeństwa państwa (28,4 proc.), poprawa ochrony zdrowia (25,7 proc.), obniżka podatków (25,4 proc.), budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego (23,4 proc.), budowa elektrowni jądrowej (23,2 proc.), ułatwienie dostępu do aborcji (13,4 proc.).
Poza akcją w klasztorze dominikanów premier powinien zainteresować się także bajzlem panującym w trakcie obsady tłustych synekur w spółkach Skarbu Państwa. Najbardziej dochodowe spółki bezpośrednio nadzoruje minister aktywów państwowych. Są to KGHM, Orlen, PZU, PKO BP i Totalizator Sportowy. Portal Onet donosi, że w spółce Totalizator Sportowy, mimo ujawnienia afery związanej z preferowaniem na dyrektorskie stanowiska partyjnych czynowników, oddziałom regionalnym nadal szefują te same osoby, choć minęły ponad trzy miesiące od ujawnienia skandalu. Podobnie rzecz ma się z wyborem prezesa zarządu TS. Mijają miesiące, a jedna z najważniejszych dla państwa spółek nadal dryfuje bez sternika, ponieważ w Radzie Nadzorczej zarysował się podział i kolejne posiedzenia tego gremium kończą się patem. Ostatnie posiedzenie w dniu 19 grudnia, podobnie jak kilka poprzednich, zakończyło się na biciu piany, kolejne wyznaczono na 10 stycznia. Takiego bałaganu nie notowano w historii TS od chwili powołania go do życia w 1955 r. Cierpi wizerunek spółki, ma ona złą prasę, a reakcji ministra nie widać. To są fakty, a nie wymysły dziennikarzy. Opisujemy to, co realnie dzieje się w spółce – bez zbędnych ozdobników.
Odpolitycznienie spółek Skarbu Państwa jest zapisane w § 13 umowy koalicyjnej z listopada ubiegłego roku. W przedwyborczych „Stu Konkretach” Koalicja Obywatelska również deklarowała, że wybory i nominacje w spółkach będą odbywać się, cytuję: „w transparentnych konkursach, w których decydować będą kompetencje, a nie znajomości rodzinne i partyjne”. Taki zapis i taką deklarację należy czytać jako obietnice wyborcze, a wywiązywanie się z wyborczych obietnic jest psim obowiązkiem polityków. Niestety, obietnice odpolitycznienia spółek Skarbu Państwa nie zostały zrealizowane, a najbardziej niepokojące jest to, że próżno szukać chęci do radykalnych zmian. Jedynie Polska 2050 chce wskrzesić dyskusję, by ruszyć do przodu ze swoim projektem dotyczącym kwestii nominacji w spółkach. Pozostali koalicjanci – KO, PSL, Lewica – nie pałają entuzjazmem. To woda na młyn opozycji, która coraz głośniej grzmi o obłudzie rządzących i oszukiwaniu wyborców. Obcując na co dzień z ludźmi widzę, jak szybko opada entuzjazm u tych, którzy przed październikiem 2023 roku daliby się pokroić w talarki za zwycięstwo koalicji KO-Trzecia Droga-Lewica w jesiennych wyborach 2023. To bardzo smutna refleksja. Obiecywano kobietom liberalizację prawa aborcyjnego, rolnikom obniżenie kosztów prowadzenia gospodarstw rolnych, ludowi zaś m. in. podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł oraz likwidację Funduszu Kościelnego – pudło. Agencja Rozwoju Przemysłu to jeden z najcenniejszych łupów politycznych. Business Insider donosi, że prezes ARP Michał Dąbrowski to znajomy byłego ministra MAP Borysa Budki, zaś w zarządach spółek z grupy kapitałowej ARP można znaleźć osoby związane z Platformą Obywatelską. Praktycznie nic się nie zmieniło – partyjnych czynowników PiS zastąpili partyjni czynownicy KO, PSL i Lewicy.
Ministerstwo Aktywów Państwowych przygotowało projekt „Kodeks Dobrych Praktyk Nadzoru Właścicielskiego”, który ma ustanowić przejrzyste i nowoczesne standardy zarządzania spółkami Skarbu Państwa, państwowych osób prawnych oraz ich spółkami zależnymi. W MAP trwają także prace nad projektem nowelizacji ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym. Celem wspomnianych działań ma być „profesjonalizacja nadzoru właścicielskiego”. Co to oznacza?
Zastosowano ogólnik, więc trudno powiedzieć. A co w ogóle można powiedzieć o projekcie KDPNW? To, że bardzo różni się od jasnych i spójnych założeń przedstawionych w lutym przez posłów Polska 2050. Różni się zasadniczo, bo Polska 2050 przedstawia trafione, jasne i transparentne kryteria oraz zasady naboru i wyboru kompetentnych niepartyjnych kandydatów do władz spółek Skarbu Państwa, zaś twórcy projektu rządowego rzeźbią w dosyć mętnym terminie „profesjonalizacja nadzoru właścicielskiego”.
Pod nadzorem Ministerstwa Aktywów Państwowych jest obecnie 135 spółek. Nie są to jednak wszystkie spółki, w których udziały ma Skarb Państwa. Z danych resortu wynika, że w okresie obejmowania władzy przez „Koalicję 15 Października” jesienią 2023 roku Skarb Państwa miał udziały w co najmniej 425 spółkach. Serwis money.pl twierdzi, że można mówić o 6315 tłustych posadach, w tym 240 w radach nadzorczych lub w zarządach 16 spółek notowanych na giełdzie. To są frukta, obok których nie przejdzie obojętnie żadna partia polityczna. Tę bowiem, która nie ma do zaoferowania aktywowi partyjnemu w terenie dobrze płatnych synekur, czeka polityczny niebyt. Dlatego straciłem wiarę w obietnice o odpolitycznieniu spółek Skarbu Państwa. Polska polityka to nie tylko bagno, to także unoszący się nad siedzibą Sejmu przy ul. Wiejskiej odór nepotyzmu, korupcji, głupoty i oszalałego partyjniactwa. I tak zostanie, ponieważ od lat mamy przy urnach wybór między świerzbem a łuszczycą.